Pomysł na weekend w górach: Turbacz
previous post
O mały włos post ten by nie powstał, a my stracilibyśmy cenną pamiątkę, ponieważ przepadły nam wszystkie zdjęcia jakie robiliśmy podczas wycieczki. Na całe szczęście, udało się odzyskać chociaż te robione telefonami. A byłoby co żałować, bo widoki z trasy, jak to w górach, nieprzeciętne! Nie przedłużając zatem, zacznijmy od kilku praktycznych informacji.
Start wędrówki: Koninki
Szlak: niebieski
Długość: ok. 14 km (w obie strony)
Czas: ok. 4-5 h (w obie strony)
Do miejscowości Koninki przyjeżdżamy około godziny 8 rano. Staraliśmy się przyjechać jak najwcześniej, żeby mieć pewność, że uda nam się zaparkować i aby uniknąć tłumów, które nieuchronnie miały pojawić się na szlaku w ten słoneczny, letni dzień. Samochód zostawiamy na parkingu tuż przy wejściu do Gorczańskiego Parku Narodowego. Opłata wynosi 20 zł (stan na sierpień 2020), a za wejście do Parku pobierana jest opłata 5 zł od osoby.
Uwaga! Opłata za wejście do Gorczańskiego Parku Narodowego pobierana jest od kwietnia do listopada. Koniecznie trzeba mieć ze sobą gotówkę, ponieważ płatności kartą nie są przyjmowane. W kasie biletowej nie ma terminala, który chyba nawet nie miałby racji bytu przez słaby zasięg.
Po przekroczeniu bramy Parku przez chwilę idziemy po stosunkowo płaskiej ścieżce, żeby parę chwil później wkroczyć do pięknego lasu. Od tego właśnie momentu zaczyna się robić pod górkę. Podejście od strony Koninek przez znakomitą większość trasy jest dość strome, zatem przygotujcie się na mocny trening pośladków. Nam osobiście bardziej odpowiadają trasy gdzie nachylenie terenu jest zróżnicowane. Ciągły spacer pod górkę nie sprawia po prostu tyle przyjemności, choć jako trening to rzecz jasna świetna opcja. Natomiast największą zaletą tego podejścia jest według nas fakt, że las chroni przed nadmierną ekspozycją na słońce. Cień podczas takiej wędrówki pod górkę w upalny dzień to niewątpliwie rzecz zbawienna.
Jeden z piękniejszych fragmentów trasy to ten, kiedy wychodzimy z lasu i naszym oczom ukazje się pierwsza panorama na okolicę. Jako, że w tę stronę widok znajduje się za nami, to warto się na chwilę zatrzymać i złapać oddech kontemplując ten wspaniały obrazek.
Łącznie na trasie znajdują się 3 polany, z czego ta najbardziej spektakularna (mamy ty na myśli Halę Turbacz) dopiero przed nami.
A na zdjęciach poniżej przepiękna Hala Turbacz. Można powiedzieć, że to już prawie ostatnia prosta na szczyt. Hala jest cudowna i rozległa. Według nas najfajniejsza miejscówka na trasie. Obrazka dopełniły owce pasące się na polanie.
Na Hali znajduje się ciekawe miejsce pamięci związane z Janem Pawłem II – Szałasowy Ołtarz. W tym miejscu w 1953 r. nasz, wtedy jeszcze przyszły, papież odprawił spontanicznie mszę święta dla grupy młodzieży, z którą wędrował po Gorcach.
Jeszcze jeden rzut okiem na halę, tym razem od drugiej strony.
W końcu dochodzimy do schroniska PTTK, skąd roztaczają się już piękne widoki na Tatry. Zatrzymamy się tu jeszcze za chwilę na drugie śniadanie, ale najpierw dojdźmy na szczyt. Zostało nam jeszcze jakieś kilka-kilkanaście minut drogi.
I dochodzimy do pionowego pomnika(?), potwierdzającego oficjalnie nasze zdobycie Turbacza (1310 m n.p.m.). Widokowo nadal jest pięknie – widać Tatry – choć, obskubane kikuty drzew nadają panoramie nieco ponurego charakteru. Nie zatrzymujemy się tutaj na długo. Wracamy do schroniska posilić się przed drogą powrotną.
Wycieczka na Turbacz zajęła nam jakieś pół dnia (dojeżdżaliśmy z Krakowa) i spokojnie możemy powiedzieć, że była to jedna z tych wypraw, gdzie droga sprawiła nam o wiele więcej frajdy, choć i też wysiłku, niż samo dotarcie do celu, czyli na szczyt. Niebieski szlak z Koninek nie jest jakoś szczególnie trudny, ale trzeba pamiętać, że trochę wysiłku w wędrówkę trzeba włożyć. Niemniej jednak warto! Co do innych szlaków prowadzących na szczyt – niestety nie mamy (jeszcze) porównania. Ale jeśli wy macie, to z chęcią usłyszymy, a właściwie przeczytamy, wasze opinie i rekomendacje w komentarzach 🙂
Z wykształcenia kulturoznawca. Po studiach rzuciła wszystko i wyjechała na Islandię, w której zakochała się bezpowrotnie. Tam też odkryła w sobie pasję do podróżowania. Oprócz tego jest miłośniczką zimy, skoków narciarskich i kotów.
This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Accept Read More