Jest na Islandii pewien obszar, gdzie dociera bardzo mało turystów. Co więcej, bardzo prawdopodobny jest fakt, że gdyby nie obecność na tym terenie jednego z nielicznych obiektów noclegowych to nie docierałby tu raczej nikt. Półwysep nosi nazwę Fellsströnd i Skarðsströnd. Nie jest on zasobny w znane Islandzkie atrakcje. Praktycznie nie znajdziemy tu nic więcej, co moglibyśmy odkryć w innych częściach kraju. Mimo wszystko warto odbić z głównej trasy i przejechać te kilkadziesiąt kilometrów gruntowej drogi z dwóch powodów. Po pierwsze podczas jazdy napotkamy przepiękne widoki i masę małych wodospadów, po drugie jeżeli przyjdzie nam nocować w obiekcie znajdującym się na południowym-zachodzie (Vogur Country Lodge) to możemy wspiąć się na pobliską górę i znaleźć małe jeziorka z nieskazitelnie czystą wodą. Co ciekawe jeszcze w czerwcu wokół jednego z tych jezior znajdziemy ponad metrową warstwę śniegu. Jeśli całkiem przypadkowo w naszym bagażu podręcznym znajdzie się wędka, to możemy spróbować swoich sił przy łowieniu ryb, w którymś z akwenów. My próbowaliśmy, ale niestety bezskutecznie. Pozostaje pytanie, czy tacy marni z nas wędkarze, czy w jeziorze nie było ryb, czy może łowiliśmy w złym miejscu? Raczej zdecydowanie ta pierwsza opcja 🙂
Gdzie znajduje się omawiany obszar?
Półwysep znajdziemy na zachód od miejscowości Búðardalur. Jego granice wyznacza dobra asfaltowa droga numer 60 oraz kamienista, nieutwardzona droga numer 590. Fellsströnd znajduje się na południu a Skarðsströnd na północnym-zachodzie.

Po wkroczeniu w drogę nr 590 i przejechaniu około 33 kilometrów docieramy do wspomnianego wcześniej małego obiektu hotelarskiego. Tutejszy właściciel w 2013 roku postanowił przerobić stodołę i stworzyć w pełni działający Guesthouse z restauracją, sauną i jacuzzi.
Tuż za budynkiem znajduje się urokliwy wodospad.


Pewnego dnia właściciel Guesthouse’u zaproponował nam wycieczkę w górę wodospadu w poszukiwaniu ukrytych jezior. Zafascynowani tym pomysłem czym prędzej ruszyliśmy w drogę na szczyt, który wydawał się być na wyciągnięcie ręki.







Po powrocie, szczęśliwi z zakończonej wyprawy pokazaliśmy naszemu prowodyrowi zdjęcia. Ku naszemu zaskoczeniu stwierdził on, że nie o to jezioro mu chodziło i żebyśmy kolejnego dnia ruszyli ponownie, aby znaleźć większy akwen! Właściciel dodał, że w tym jeziorze powinny być ryby, więc zaproponował, że pożyczy nam swoją wędkę i jak uda nam się coś złowić to szef kuchni przygotuje nam pyszną potrawę z naszej zdobyczy.







Co ciekawe jezioro ma nawet swoją nazwę – Fabeinsvotn. W internecie ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje o tym miejscu, a grafika Google całkowicie świeci pustkami. Dzięki temu jeszcze bardziej cieszymy się, że tam dotarliśmy i zrobiliśmy kilka ujęć 🙂
Poniżej dokładne współrzędne geograficzne jeziora.
Jeszcze kilka zdjęć z najbliższej okolicy
Około 7 kilometrów od Vogur Country Lodge w kierunku północnym znajdziemy urokliwy mały kościół.



Do ciekawych miejsc, które powinniśmy zobaczyć zaliczymy jeszcze gorące źródła o dziwnie brzmiącej nazwie “Guðrúnarlaug”. Znajdują się one na wschodniej stronie omawianego półwyspu w miejscowości Laugar.


Po przejściu kilku minut od parkingu, docieramy do ukrytego gorącego źródełka.



