Loty do Londynu wyhaczyliśmy za 39 zł od osoby w jedną stronę, a więc łącznie zapłaciliśmy 156 zł. Wycieczkę zaczęliśmy w piątek w południe na lotnisku w Krakowie-Balicach i w nieco ponad 2 godzinki przenieśliśmy się do wietrznego Luton, z którego to od Londynu dzieliło nas już tylko 1,5 godziny jazdy autobusem. Koniec końców, biorąc również pod uwagę różnicę czasową (w Anglii zegarki przestawiliśmy o godzinę do tyłu), mniej więcej o godzinie 16:00 oficjalnie mogliśmy rozpocząć zwiedzanie stolicy Anglii!
PRZYSTANKI NA MAPIE
Pierwszym przystankiem na mapie Londynu miało być Muzeum Historii Naturalnej, ale autobus z lotniska wysadził nas akurat w takim miejscu, że wybierając trasę do muzeum mogliśmy sobie pozwolić na spacer przez Hyde Park. Oczywiście, skorzystaliśmy.
Mając na uwadze krótki czas, jakim dysponowaliśmy w Londynie, początkowo myśleliśmy, że ominiemy wszelakie parki, no bo cóż w nich może być aż tak niezwykłego. Jakże się myliliśmy! Nie zobaczyliśmy co prawda całego Hyde Parku i Kensington Gardens, ale minęliśmy jezioro pełne różnego rodzaju wodnego ptactwa, które bardzo nas zauroczyło. Gdyby nie rezerwacja w muzeum, zapewne usiedliśmy na ławce i zrelaksowali się nieco dłużej 🙂
Już sam gmach muzeum robi wrażenie, ale w środku jest jeszcze lepiej! W głównym korytarzu podwieszony jest wielki szkielet płetwala błękitnego, czyli największego zwierzęcia na Ziemi, którego długość wynosi około 25 m.
To co najbardziej interesowało nas w muzeum to wystawa dotycząca dinozaurów oraz trzęsień ziemi i wulkanów. Niesamowite wrażenie robi symulator trzęsienia ziemi w japońskim sklepie, szkielety zwierząt i dinozaurów oraz ruchomy tyranozaur. Chcieliśmy też zobaczyć konstrukcję szkieletu dodo, ale sala, w której się miała znajdować, była wyłączona ze zwiedzania.
Wstęp do muzeum jest darmowy, ale możecie też wesprzeć jego działalność przekazując darowiznę, jeśli tylko macie na to ochotę. Tak czy inaczej polecamy zrobić przed przybyciem rezerwację wejścia na stronie muzeum.
Do Greenwich trafiliśmy dzięki naszej znajomej, która studiuje na tutejszym uniwersytecie i zgodziła się przenocować nas jedną noc u siebie, a także oprowadziła nas po okolicy. Do głównych atrakcji tej dzielnicy należy m.in. zabytkowy kliper (rodzaj żaglowca) Cutty Sark czy obserwatorium astronomiczne, przez które przebiega południk zerowy.
Spacer zaczęliśmy koło żaglowca Cutty Sark, następnie przez historyczny obiekt Kampusu Greenwich przeszliśmy w stronę parku, na którego szczycie znajduje się obserwatorium astronomiczne.
Kampus uniwersytecki zrobił na nas chyba największe wrażenie. Kompleks budynków, który dzierżawi Uniwersytet (część także szkoła muzyczna) znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO i w przeszłości mieścił się tu szpital, a następnie ośrodek szkoleniowy dla brytyjskiej marynarki wojennej.
Południk zerowy najlepiej wyeksponowany jest na terenie Królewskiego Obserwatorium Astronomicznego, do którego nie wchodziliśmy, natomiast linię z dość poniszczoną już tablicą informacyjną można też oglądać poza murami obserwatorium. Nie robi on jakiegoś większego wrażenia, ale jeśli ktoś chce jedną nogą stanąć na półkuli zachodniej a drugą na półkuli wschodniej, to tutaj może to zrobić. Choć zapewne dużo ciekawsza mogłaby się okazać wizyta w samym obserwatorium.
Jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli Londynu. Katedra w obecnym kształcie powstała na przełomie XVII/XVIII w. odbudowana po wielkim pożarze Londynu.
Most znany (przynajmniej nam) z tego, że wystąpił w filmie “Harry Potter i Książę Półkrwi”, gdzie został zniszczony przez śmierciożerców. Oprócz tego most przeznaczony jest wyłącznie dla ruchu pieszego więc spokojnie można się nim przechadzać podziwiając widok na miasto lub na katedrę św. Pawła.
Również jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli Londynu. Pałac pełniący siedzibę parlamentu brytyjskiego robi wrażenie. Jego historia sięga XI wieku, choć w wieku XIX trzeba go było odbudować po niszczycielskim pożarze. Niestety wieża zegarowa Big Ben do 2021 r. przechodzi renowację, więc zobaczyliśmy ją, ale szczelnie opakowaną rusztowaniami.
Słynne “Oko Londynu” to diabelski młyn, z którego można podziwiać widok na miasto. My podziwialiśmy widok na London Eye z mostu Westminster.
Opactwo zostało założone przez Benedyktynów w 960 r. i jest miejscem koronacji królów Anglii i Wielkiej Brytanii od 1066 r. Pochowanych jest tu również wiele ważnych osobistości, w tym 17 monarchów.
Tego miejsca chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Pałac Buckingham jest oficjalną londyńską siedzibą królewską od roku 1837. Część pałacu jest dostępna dla zwiedzających w lecie, a o wyznaczonych godzinach w poszczególne dni można też oglądać zmianę warty Królewskiej Gwardii przed pałacem. Jeśli zależy wam na tym wydarzeniu, to warto wcześniej sprawdzić kiedy dokładnie takie wydarzenie ma miejsce, np. tutaj. Na chwilę obecną (październik 2020) zmiana warty jest zawieszona z powodu koronawirusa.
A jeśli zastanawiacie się ile pomieszczeń mieści Pałac Buckingham, to jest ich aż 775!
Nazwa może być myląca, bo przecież chwilę wcześniej oglądaliśmy Opactwo Westminsterskie, ale Katedra to zupełnie inny budynek. Na pewno wyróżnia ją już sam wygląd. Kolejną różnicą jest to, że należy do wyznania rzymskokatolickiego. Co więcej, to główna świątynia wyznawców katolicyzmu Anglii i Walii.
Dawna rezydencja królewska i więzienie. To zamczysko wzniesione w 1078 r. z pewnością było świadkiem wielu ciekawych historii. W środku można również oglądać regalia koronacyjne, które przechowywane są tu od XVII w.
Zwodzony most, który został wybudowany w 1894 r. w stylu zbliżonym do Tower of London. Charakterystyczne są niebieskie elementy konstrukcji. Na prawdę piękny most!
Kultowe reklamy przy Picadilly Circus widnieją już od ponad 100 lat! Jako pierwsza, w 1908 r., reklamowała się tu woda Perrier. Reklama podświetlana była żarówkami.
Bardzo sympatyczny plac, przy którym znajduje się Galeria Narodowa. Jednak wrażenie popsuły nam nieco protesty, na które niechcąco wpadliśmy. Londyńczycy protestowali przeciwko obostrzeniom, które zostały wprowadzone w związku z pandemią. Prawdopodobnie protesty te były przyczyną dlaczego cały dzień nad naszymi głowami latały głośne helikoptery.
Czyli coś dla fanów Harrego Pottera i to zupełnie za darmo (no chyba, że chcecie się obłowić różnymi gadżetami). House of MinaLima to nieduży sklep i galeria grafik z filmu.
Długo zastanawialiśmy się czy wybrać się również do studia Warner Bros pod Londynem, gdzie zrekonstruowany jest filmowy świat Harrego Pottera, ale prawdopodobnie spędzilibyśmy w nim prawie cały dzień. A przecież na sam Londyn mieliśmy 1,5 dnia. Zatem tą wycieczkę zostawiamy na kolejną wizytę w Londynie. Z różnych źródeł słyszeliśmy, że studio jest niesamowite i zdecydowanie warto się tam wybrać.
Uwielbiacie te lody tak jak my?! Anglia jest jednym z krajów, w których Ben & Jerry’s ma tak zwane “scoop shops” – sklepy stacjonarne z lodami na gałki. Co więcej, w Londynie odkryliśmy smaki, jakich nie ma jeszcze w Polsce, a wafelki, w których zaserwowano nam lody, były wyrabiane na miejscu.
Liczyliśmy, że zdążymy jeszcze odwiedzić dzielnicę Notting Hill oraz Muzeum Sherlocka Holmesa, ale brakło nam już czasu. Przez pogodę, która nas trochę zaskoczyła, mieliśmy kilka nieplanowanych przystanków na rozgrzewające kawki i herbatki.
Nie weszliśmy również do Sky Garden – bardzo fajna miejscówka na szczycie wieżowca z restauracją i widokiem na miasto. Wejście na punkt widokowy jest darmowe, trzeba tylko pamiętać o wcześniejszej rezerwacji online. Mieliśmy takową, ale nie zagwarantowało nam to wejścia o wybranej godzinie. Sky Garden okazało się szalenie popularnym miejscem więc odpuściliśmy stanie w długiej kolejce do wejścia, zważając na rosnącą liczbę zakażeń koronawirusem.
Nasze wrażenia po jednym i pół dnia w Londynie? To duże miasto łączące historię z nowoczesnością, które nielubiących zanadto miejskiego zgiełku może w pewnym momencie zmęczyć. Natomiast nie można odmówić tej metropolii niepowtarzalnego angielskiego klimatu i kilku na prawdę ważnych i robiących wrażenie budowli. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że to miasto Harrego Pottera. Z pewnością odwiedzający nie zaznają tu nudy. My na pewno będziemy chcieli kiedyś wrócić do Londynu, aby bardziej zagłębić się w miasto i jego historię. A może również kuchnię. Tymczasem pierwsze spotkanie uznajemy za udane!
This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Accept Read More